Wczoraj świętowaliśmy 6 urodziny mojego synka.
6 lat temu mój świat stanął na głowie. Wtedy nawet jeszcze nie przewidywałam jak bardzo Jasiek mnie zmieni. Tak naprawdę to dzięki niemu jestem dzisiaj fotografem. Bycie mamą zmotywowało mnie do rezygnacji z korporacyjnej ścieżki kariery. Złapałam za aparat i już go nie puściłam. 🙂
Mam wrażenie, że Jasiu dopiero co się urodził. Pamiętam jak trzymałam go w szpitalu na swoim brzuchu, malutkiego i płaczącego wniebogłosy i nie mogłam się nadziwić, że to ja (z pomocą męża 😉 ) stworzyłam coś tak doskonałego.
A teraz jest już taki duży… Uwielbia sport – bieganie, rower, nurkowanie, piłkę nożną. Sam potrafi napisać list do świętego Mikołaja (tak, już mamy gotowy list na najbliższe święta – w końcu to już za miesiąc 😉 ) i przeczytać prostą książkę. Wiem, że czas, gdy jest moim chłopcem, powoli ma się ku końcowi. Dlatego lubię nasze codzienne wieczory, gdy leżymy na łóżku i czytamy książkę, a potem gasimy lampkę i towarzyszę mu w zasypianiu. I chociaż czasem chciałabym mieć wolne od bycia mamą, to mam też świadomość, że prędzej niż bym chciała nadejdzie jednak ten dzień, gdy już nie będzie potrzebował mnie przed snem. Dlatego cieszę się każdą chwilą, gdy jeszcze moja pozycja mamy jako pępka świata jest niezagrożona 😉
Skłamałabym oczywiście, gdybym napisała, że zawsze było i jest łatwo – Jasiek często testuje moją cierpliwość i zdolności rodzicielskie.
Ale są też takie momenty, że patrzę na niego i widzę cudownego małego człowieka, który ma wielkie plany i marzenia, a cały świat stoi przed nim otworem. Nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Bardzo mu tego przekonania zazdroszczę i chcę, żeby zawsze miał w sobie tę dziecięcą radość i entuzjazm.
I czekam, aż skonstruuje kiedyś dla mnie robota, który sam będzie sprzątał, zmywał i odkurzał – tak jak mi obiecał … 😉
Zaczęliśmy świętować już dzień wcześniej, w sobotę, na imprezie urodzinowej dla kolegów i koleżanek…
Koncentracja przy Lego…
…i radość przy kolejce 🙂
Na drugi dzień zapytałam Jasia, czy mogę mu zrobić pamiątkowe zdjęcie z cyferką 6. Podchwycił pomysł sesji fotograficznej i dzielnie mi pozował. Nie musiałam go nawet niczym przekupywać 😉
Najbardziej podobało mu się bieganie i gra we frisbee, oczywiście jak na sportowca przystało 🙂
Ale część portretowej też nie mogło zabraknąć 😉
Sto Lat, Kochanie!